6 kwietnia 2016

Denko marzec 2016

Denko czyli kosmetyki, które udało mi się wykończyć/zużyć w danym miesiącu. Można by powiedzieć, że to głupota zbierać puste opakowania po kosmetykach - w końcu to tylko śmieci i zabierają miejsce. U mnie w łazience stoi jednak torba, gdzie wrzucam pustaki (zamiast wrzucać je do kosza na śmieci). Dlaczego to robię? A no, po prostu mam motywację, żeby wykańczać dany produkt, a nie otwierać trzech na raz. Po za tym taki rachunek jest przydatny do tego czy dany produkt sprawdził się i czy warto się w niego ponownie zaopatrzyć.


1. Tusz do rzęs Maybelline Lash Sensational.
Dostałam od koleżanki do wypróbowania, bo ona nie była z niego zadowolona. Niestety u mnie też się nie sprawdził. W sumie to nic nie robił, no może prócz tego, że się osypywał. Nie kupię go na pewno.

2. Odżywka do rzęs Magiclash
Stosowałam ją regularnie przez dwa tygodnie. Zauważyłam, że rzęsy się trochę zagęściły, jednak miałam jakiś dyskomfort przy stosowaniu. Starałam się, żeby produkt nie dostawał się do oczy, jednak po nałożeniu wzrok był jakby to określić - zmęczony. Postanowiłam przerwać kurację, bo nie ma co ryzykować.


3. Balsam do ust Body Club, bananowy.
Kupiłam go kiedyś w Rossmannie, skusiła mnie wersja bananowa. Bardzo ciężko dostać pomadkę ochronną o zapachu banana. 
Skład: Beeswax, Candelilla Cera, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Squalane, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Tocopheryl Acetate, Musa Nana (Banana) Fruit Extract, Flavor, CI 77492.
Jeżeli miałabym porównać ten balsam do EOSa, to Body Club jest bardziej "oleiste" i troszkę mniej treściwe. Jednak zapach jak najbardziej bananowy. Przyjemnie się stosowało i możliwe, że znowu się skuszę. Produktów do pielęgnacji ust u mnie nigdy za wiele ;) W każdej torebce, kieszeni musi jakaś być ;) 


4. Szampon Kebelo 
Pisałam o nim TU. W końcu go zużyłam i przyznam się, że im dłużej go używałam tym bardziej go lubiłam. Problem jest jedynie z dostępnością, więc nie wiem czy uda mi się go kupić.

5. Maska do włosów Argan Oil, Bioelixire
Nakładałam na włosy, omijając skórę głowy. Zapach przyjemny, włosy po niej dobrze się rozczesywały. Zobaczymy, może ponownie do mnie trafi. Jej skład: Aqua, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Glyceryl Laurate, Parfum (Fragrance), Amodimethicone, Benzyl Alcohol, Trideceth-10,  Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Oil (Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Polyamide-2, Butylene Glycol, Heliantus Annuus Seed Extract (Heliantus Annuus (Sunflower) Seed Extract, CI 14700 (FD&C RED 4), Sodium Hydroxide, Methylchloroisothiazolinone, CI 19140 (FD&C YELLOW 5), Methylisothiazolinone, CI 42090 (FD&C Blue 1).


6. Płyn do higieny intymnej Ziaja
Nie będę się tu nad nim rozpisywać - był ok

7. Kula do kąpieli LUSH Think Pink
Piękny zapach, cudny kolor, świetnie nawilżona skóra - uwielbiam kule do kąpieli :) O samej kuli napiszę coś więcej w osobnym poście.


8. Krem pod oczy z dynią, Organique
Mogę powiedzieć, że krem jest mega wydajny! Zaznaczę też, że opakowanie zawiera aż 30ml, co jak na krem pod oczy to sporo. Recenzja kremu pojawiła się już na blogu, więc zostawię do niej link - KLIK.

9. Balsam do ciała z masłem Shea, Organique
Po prostu uwielbiam :)

10. Antyperspirant w  roll-onie Garnier
Bezbarwne wersje antyperspirantów lubię najbardziej, był w porządku, robił co miał robić. Szukam jednak dalej czegoś bez soli aluminium w składzie.


Na koniec kilka próbek - tym razem Norel
Moim zdaniem próbki są świetnym sposobem na to, aby wyrobić sobie pierwsze wrażenie o danym produkcie, sprawdzić konsystencje, kolor i zapach. I właśnie zapach kremu żurawinowego rewitalizującego nie przypadł mi do gustu. Bardzo chciałam go wypróbować, bo seria zapowiada się super (skusiłam się na krem pod oczy z Face Rejuve, ale o tym w osobnym poście), ale zapach mnie odrzuca. Pozostałe próbki były w porządku.