21 lipca 2016

Puder brązujący w kulkach z The Body Shop

The Body Shop kojarzył mi się dotychczas głównie z pielęgnacji. Pięknie pachnące masła do ciała, żele pod prysznic i bananowy duet do włosów - szampon i odżywka. Niedawno odkryłam, że w asortymencie TBS posiada również kolorówkę. Moją uwagę przykuła szafa z kosmetykami na lato, głównie bronzery i rozświetlacze. Pooglądałam co tam fajnego można znaleźć w szafie i od razu mój wzrok zatrzymał się na brązujących kulkach. Odkąd pamiętam, zawsze zachwycałam się opakowaniem meteorytów z Guerlain, które stało w łazience u mojej cioci. Z wiekiem mi nie przechodziło ;) Oczywiście to taka wewnętrzna sroka powodowała, że chciałam mieć ten kosmetyk. Gdyby się zastanowić zdroworozsądkowo, to przecież to kupę kasy kosztuje, a posobny efekt można uzyskać innymi, tańszymi kosmetykami. Jednak meteoryty w głowie się zagnieździły i gdzie widzę rozświetlacz/bronzer w kulkach robię "awwww". Nie dziwne więc, że z The Body Shop wyszłam właśnie z bronzerem w kulkach, szczególnie, że upolowałam go na mega promocji, w standardowej cenie puder kosztuje 65zł.


Puder nie był zapakowany w żaden kartonik. Na wieczku była naklejona folia, która zabezpieczała złotą zakrętkę przed porysowaniem. Opakowanie jest zrobione z dość grubego plastiku. Całość wypada bardzo elegancko i solidnie. Nie ma problemu z odkręcaniem wieczka. W środku znajduje się 28g produktu.




Kulki po odkręceniu są zabezpieczone gąbeczką, przez co unikamy rozsypania kulek. Nie jest to gąbka do nakładania produktu na twarz, tak jak czasem są dołączone aplikatory. W tym przypadku trzeba użyć po prostu pędzla. Kulki są w dwóch odcieniach - złoto miedzianej i brązowej. Przy nakładaniu pudru na pędzel kolory ładnie się mieszają. Trzeba być ostrożnym z nakładaniem produktu, bo jest bardzo mocno napigmentowany i można sobie zrobić plamy.


Na zdjęciu poniżej pokazałam tylko muśnięcie pudrem. Dotknęłam delikatnie kulkę palcem i przejechałam nim po skórze dłoni. W tym przypadku trafiłam tylko na brązową kulkę, która jest bardziej matowa, niż te miedziane.


Poniżej już sobie nie żałowałam produktu i porządnie wymieszałam kolory kulek i nałożyłam na dłoń. Uzyskałam bardziej złoty kolor, który mieni się w zależności jak na niego pada światło. Podoba mi się uzyskany efekt na skórze, ale trzeba pamiętać, żeby uważać z ilością nakładanego produktu na twarz. Nie używam tego pudru do konturowania, bo w tym przypadku wolę matowe, chłodne bronzery. Natomiast lubię musnąć nim kości policzkowe, twarz od razu wygląda na zdrowszą, muśniętą słońcem i rozświetloną.



Taka ilość produktu starczy na pewno na długo. Jestem ciekawa czy też macie słabość do produktów w kulkach i ładnych opakowań? :)