KIKO Milano Volume Top Coat - by mieć rzęsy jak z obrazka :)
O KIKO dowiedziałam się jakieś trzy lata temu, jest to włoska marka, która posiada w swoim asortymencie przekrój przez wszystkie produkty do makijażu oraz akcesoria. Niestety jest to dość trudno dostępna do kupienia stacjonarnie, z tego co kojarzę salony są w Warszawie i Wrocławiu. Od jakiegoś czasu działa na terenie Polski sklep internetowy, który znajdziecie pod adresem www.kikocosmetics.com/pl-pl.
Udało mi się być w salonie w KIKO w Arkadii w Warszawie. Kupiłam tam kilka rzeczy, które wkrótce Wam pokaże w ogólnym poście dotyczącym nowości. W tym wpisie natomiast chciałam przedstawić ciekawy produkt jakim jest Top Coat do rzęs.
Udało mi się być w salonie w KIKO w Arkadii w Warszawie. Kupiłam tam kilka rzeczy, które wkrótce Wam pokaże w ogólnym poście dotyczącym nowości. W tym wpisie natomiast chciałam przedstawić ciekawy produkt jakim jest Top Coat do rzęs.
W KIKO znajdziemy top coat Volume&Definition, który zwiększa objętość rzęs i wyrazistość kształtu oka, Curling, która zwiększa podkręcenie rzęs, Glitter, top z brokatem, Building Base, biała baza pod tusz (pisałam o niej TU) oraz Volume top coat, która widzicie na zdjęciach. Wszystkie kosztują 35zł i z tego co wiem to nie są objęte promocjami i wyprzedażami.
Na stronie KIKO przeczytamy o Volume Top Coat: Tusz do rzęs "top coat" zwiększający objętość. Po nałożeniu na zwyczajowo stosowany tusz zwiększa objętość rzęs o 75%*. Sceniczny efekt sztucznych rzęs, w unikalnym tuszu do rzęs, który pozwala na uzyskanie nadzwyczajnych rezultatów. Jego formuła, wyjątkowo elastyczna i o zmiennej intensywności krycia, opracowana została z myślą o nakładaniu na inny tusz do rzęs, aby podkreślić jego efekt, nie obciążający przy tym rzęs i nie tworząc grudek. Dzięki specjalnemu kompleksowi sferycznych cząsteczek kolagenu i wosku ryżowego, rzęsy zwiększają swoją objętość w zupełnie nieoczekiwany sposób, pozostając przy tym jednocześnie miękkie i lekkie. Innowacyjna szczoteczka sferyczna, ze sztywnymi włóknami o różnej długości i lekko zaokrąglonym czubkiem, chwyta i modeluje rzęsy pokryte wcześniej innym tuszem. Zwiększona długość i objętość rzęs nadaje im wyjątkowy wygląd glamour. Dla rezultatu, który sprosta zadaniu również w nocy.
* w porównaniu do rzęs pokrytych jedynie tuszem. Test kliniczny i instrumentalny.
Przetestowany okulistycznie.
SKŁAD: AQUA (WATER/EAU), PARAFFIN, SYNTHETIC BEESWAX, GLYCERYL STEARATE, STEARIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, ACACIA SENEGAL GUM, PALMITIC ACID, POLYBUTENE, ORYZA SATIVA CERA (ORYZA SATIVA (RICE) BRAN WAX), VP/EICOSENE COPOLYMER, AMINOMETHYL PROPANOL, PHENOXYETHANOL, HYDROXYETHYLCELLULOSE, PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE, SILICA DIMETHYL SILYLATE, PENTYLENE GLYCOL, TROPOLONE, SODIUM CHONDROITIN SULFATE, ATELOCOLLAGEN; CI 77499 (IRON OXIDE).
Top Coat zapakowany jest w czarny kartonik, w którym znajdziemy ulotkę. Opakowanie jest fioletowe z metalicznym połyskiem. Co do szczoteczki jest ona szersza na końcu, węższa u nasady. Gdy po raz pierwszy odkręciłam top coat i zobaczyłam taką dziwną końcówkę, pomyślałam, że musi to być bardzo niepraktyczne i umaziam sobie wszystko tylko nie rzęsy. Wspomnę jeszcze o konsystencji produktu, niby jest to tusz, ale nie do końca. Gdyby pomalować nim rzęsy bez uwczesnego nałożenia na nie tuszu efekt byłby mocno średni, nie jest to zamiennik tuszu. Top nakłada się na wcześniej już umalowane rzędy tuszem.
Na zdjęciu powyżej moje rzęsy po dwukrotnym umalowaniu tuszem L'oreal So Couture. Przy okazji wspomnę, że jest to mój ulubiony rusz i czym dłużej go używam tym bardziej go lubię. Mam wrażenie, że czym jest starszy tym ładniej pokrywa rzęsy. Do tego co najważniejsze jeszcze nigdy nie osypał mi się w ciągu dnia. Nie jest wodoodporny, więc gdy umaluję nim również dolne rzęsy, a mam atak alergii, który objawia się łzawieniem oczu (alergia nie na kosmetyk, ale niestety na pyłki i inne śmieszne rzeczy, które mogą uczulić) to potrafi się lekko rozmazać, ale tak jak pisałam wcześniej - to nie jest produkt wodoodporny.
Top Coat nakładam na jeszcze mokry tusz, bo wtedy jak dla mnie aplikacja jest najprostsza, a efekt najładniejszy. Producent opisuje, że top można również nałożyć już na wyschnięty tusz np. w ciągu dnia, ale mi nie podoba się już taki sposób. Szczoteczka topu nie sunie tak ładnie po rzęsach, a nawet mam wrażenie, że je trochę skleja. Gdy tusz jest jeszcze lekko mokry top wygodnie można nałożyć na całe rzęsy.
Ilość warstw nałożonego topu na rzęsy zależy od preferencji i efektu jaki chcemy uzyskać. Na zdjęciu powyżej nałożyłam jedną warstwę. Rzęsy robią się ciemniejsze i grubsze. Myślę, że efekt zwiększenia objętości deklarowany przez producenta jest spełniony. Nie używam topu codziennie, mam go w kosmetyczce na tzw. większe wyjścia ;) Chętnie po skończeniu tego opakowania sięgnę jeszcze po pozostałe wersje - no może jedynie wersję z brokatem sobie daruję ;)
oba tusze ładnie prezentują się na rzęsach . wyglądają jak sztuczne, bardzo gęste i czarne- rewelacja. nabrałam wielkiej chęci na L'oreal So Couture- mascary loreal to moje ulubione.
OdpowiedzUsuńNie chciałoby mi się dokładać go na rzęsy, bo nie lubię ich dodatkowo obciążać ;)
OdpowiedzUsuńDziwny wynalazek, ale ostateczny efekt fajnie wygląda na Twoich rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam, że im starszy jest tusz So Couture, tym lepiej podkręca i podkreśla rzęsy. Top z Kiko jest bardzo interesujący, ale nie widziałabym jego zastosowania u siebie.
OdpowiedzUsuńparafina w składzie produktu do rzęs... ciekawe
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy kosmetyk, nie wiedziałam, że Kiko ma w swojej ofercie topy do tuszów. Na co dzień pewnie nie miałam bym czasu na nakładanie dodatkowych warstw, ale na wieczorne wyjście czemu nie :)
OdpowiedzUsuńJa się zastanawialam nad zakupem pomadek, ale mały wybór :<
OdpowiedzUsuńTusz wyglada bardzo ładnie :)
Nie spotkałam tej marki. Ale kosmetyk interesujący.
OdpowiedzUsuńJa miałam pomadkę tej marki, ale nie zachwyciła;/
OdpowiedzUsuńOjej... Okropna szczoteczka, to kształt zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie zachwycają mnie kosmetyki ten firmy :P
OdpowiedzUsuńmogłabyś poklikać u mnie ? marrstyle.blogspot.com
Ale dziwna szczoteczka, ale efekt nawet spoko.
OdpowiedzUsuńByłam w niedzielę w sklepie KIKO, ale ten produkt nie rzucił mi się w oczy...
OdpowiedzUsuńAle rzęski!
OdpowiedzUsuńMnie nie kusi, wolę sztuczne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o czymś takim jak Top na rzęsy :D Ciekawy bajer ale chyba się nie skuszę :P
OdpowiedzUsuńWow, byłam niedawno w KIKO, tez w Arkadii, ale nie rzucił mi się w oczy ten top coat. szkoda! :)
OdpowiedzUsuńPiękne rzęsy! Tylko pozazdrościć. :)
OdpowiedzUsuńLubię Kiko, a w szczególności cienie w kredce. Są nie do zdarcia.
OdpowiedzUsuńPiękne rzęsy! Mam podobne zdanie co do ZSP Couture i już za nim tęsknię :) O Top Coacie nie słyszałam, ale rzeczywiście rzęsy wyglądają po nim na jeszcze gęstsze i dłuższe :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt!
OdpowiedzUsuńNie znam tego tuszu, ale może się na niego skuszę, bo efekt jest bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt :) Widać efekt! Nie miałam jeszcze w swoich łapkach niczego z Kiko, ale chętnie bym wypróbowała ten top coat. Zgadzam się całkowicie ze stwierdzeniem, że So Couture im starsze, tym lepsze (oczywiście nie mówię o zaschniętym, ale zaraz po otwarciu jest trochę zbyt mokry).
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
świetny efekt :D
OdpowiedzUsuńwidzę efekt! bardzo ładnie rzęsy wyglądają,podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt zwłaszcza, że większość marek oferuje raczej bazy pod tusze niż topy na tusze :D. Oglądałam go kiedyś w Kiko, ale jakoś tak bez przekonania, a wydaje się niezły.
OdpowiedzUsuńU mnie w Anglii jest duzo salonie kiko ale jakos rzadko do nich wchodze :P
OdpowiedzUsuńPiękny efekt:) Bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńefekt jest prześliczny!
OdpowiedzUsuńEfekt brdzo piękny
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńIlekroć widzę salon Kiko, to jakoś nie ciągnie mnie by tam wejść i zapoznać się z ich asortymentem. Nie wiem sama dlaczego...Prócz Kitulca (która swoją drogą tam pracuje) na YT mało się mówi o tych kosmetykach. Natomiast co do efektu, całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńSame rarytaski :) Niech Ci dobrze służą :) Nasze gazety mają co najwyżej próbki drogeryjne, marna pokusa, dla tego Benefitka kupiłabym zagraniczny numer :)
OdpowiedzUsuń